Na spotkaniach z Klientami nie raz zdarzyło nam się usłyszeć pytanie: „a co pan myśli o Bitcoinie?” Cóż, tak naprawdę nie mamy zdania w tym temacie. Słuchamy argumentów entuzjastów krypto, do których, tak na marginesie, należy całkiem spora grupa znanych, twardo stąpających po ziemi ekonomistów. Dla nas jednak jest to klasa aktywów o zbyt krótkiej historii by cokolwiek o niej powiedzieć. Być może przetrwa próbę czasu i faktycznie stanie się jedną z klas aktywów a być może nie i zostanie zmarginalizowana a może i nawet zapomniana.
Jak zatem „ugryźć krypto” z punktu widzenia portfela inwestycyjnego? Wskazujemy dwie drogi:
Pierwsza to postawienie benchmarku na globalnym portfelu inwestycyjnym. Jest to portfel, który faktycznie, na poziomie zbiorczym, posiadają globalni inwestorzy (wyłączone są m.in. udziały państw w spółkach, nieruchomości, które nie są nabyte inwestycyjnie, czy w końcu prywatne firmy, które nie są dostępne dla inwestorów). Dodając krytpo waluty, na koniec 2021 r. stanowiły one 1,3% globalnego portfela inwestycyjnego. Rynek krypto cechuje duża zmienność i ten udział się dość dynamicznie zmienia, ale te okolice 1% mogą być poziomem wyjściowym (takie podejście wskazuje np. Laurens Swinkels, na podstawie danych którego stworzyliśmy wykres). Jeżeli spełni się pozytywny scenariusz i kurs Bitcoina wzrośnie wielokrotnie to po prostu udział krypto zwiększy się nam w portfelu. Przywrócić wtedy możemy jego udziału do zgodnego z udziałem w globalnym portfelu w danym momencie. Jeżeli, z kolei zrealizuje się negatywny scenariusz to nie zrujnuje to nam stopy zwrotu. Ewentualnie można delikatnie przeważyć krypto i ustalić udział na 2-3% – kosztem ryzykownych aktywów jak surowce (jeżeli mamy w portfelu) lub akcje.
Drugie podejście to inwestycja w krypto w wydzielonym portfelu, przeznaczonym na „szaleństwa”. Takim, gdzie liczymy na bardzo duży zysk, ale godząc się jednocześnie z bardzo dużym ryzykiem i możliwością utraty nawet całości kapitału.
JP
