Część spółek, które były motorem napędowym S&P500 w poprzednich latach, w tym roku mocno zawiodła – głównie Meta (Facebook) i Netflix. Ich kursy od początku roku spadły około 60%. Inne tuzy poprzedniej hossy (w tym Amazon) również zostały poturbowane przez bessę, ale wyraźnie mniej (-27%). Były to wysoko wyceniane spółki, bazujące na optymistycznych prognozach wzrostu zysków (może poza Metą, co do której oczekiwania analityków w ostatnich latach były niższe). Jakiś czas temu, w naszym wpisie, pokazywaliśmy co się dzieje, kiedy prognozy nie są „dowożone” i gdy następuje rewizja w dół – duże „bang”.
Co się jednak stanie, gdy bardzo drogo wyceniane spółki „dowożą” solidny wzrost zysków na akcję? Okazuje się, że wcale nie musi oznaczać to powrotów kursów akcji do poprzednich szczytów. Jednym z lepszych przykładów jest Cisco. Przed pęknięciem bańki internetowej na początku XXI w. wyceny P/E Cisco krążyły w okolicach 200 (innymi słowy, za 1 USD zysku płaciliśmy 200 USD). Zyski co prawda spadły chwilowo w latach 2001 – 2002, ale potem wróciły na ścieżkę szybkiego wzrostu. Dość powiedzieć, że dynamika wzrostu zysków w latach 2000 – 2022 wyniosła 518%. Całkiem nieźle, prawda?
A ile w tym czasie wzrósł kurs Cisco? Dokładnie o… minus 21%. Obecnie znajduje się też 48% poniżej szczytu z 2000 r. Kompresja wycen zabrała tu cały wzrost zysków (wyceny spadły z ponad 200 do 16).
Morał z tego taki, że trzeba uważać na spółki mocno wzrostowe o astronomicznych wycenach. Gdy rozczarują wzrostem zysków to robi się problem. Gdy „dowiozą” wyniki, to kompresja wycen może je „zjeść” z nawiązką. Nie można też za pewnik brać tego, że wszystkie wzrostowe spółki – „władcy” poprzedniej hossy – szybko wrócą na szczyty (pomimo tego, że są to świetne biznesy).
JP