Dlaczego nawet nobliści przegrywają na rynku – czyli jak planować inwestycje

Na bazie naszej prezentacji z Konferencji „Pasywna Rewolucja” sporządziliśmy dla Was trochę bardziej rozbudowany wpis na temat planowania w inwestycjach. Planowanie jest niesamowicie ważne w inwestycjach, ważniejsze nawet niż koszty i to około 2 razy (przynajmniej 2x więcej przez błędy behawioralne „oddają” inwestorzy w badaniach Dalbar). Stąd też pomysł żeby kilka słów o tym powiedzieć. Jeżeli wolicie materiał wideo, znajdziecie go pod wpisem razem z prezentacją. Zatem zaczynamy!

Kiedy już dojdziemy do tego, że inwestowanie wymaga strategii i dyscypliny, czyli jak prawie wszystko, w czym chcemy osiągnąć sukces, pojawia się pytanie: jak się do tego zabrać? Którą strategię wybrać? Naturalnym wydaje się zwrócenie oczu w stronę mistrzów rynków finansowych, na tych którzy odnieśli sukces. Problem polega jednak na tym, że mówią oni bardzo różne rzeczy. Czasami wręcz przeciwstawne. Poniżej wybór cytatów znanych inwestorów: jak widać różnić się potrafią prawie w każdym aspekcie. Różnie podchodzą do dywersyfikacji, technik inwestycji, timingu rynkowego, czy realizacji strat.

Wygląda zatem, że nie ma jednej,  konkretnej drogi sukcesu. Jest ich wiele. To co łączy wszystkich tych inwestorów to posiadanie strategii i procesów inwestycyjnych, które dokładnie rozumieją i które opanowali do perfekcji, od podszewki znają instrumenty, w które inwestują i są/byli niesamowicie zdyscyplinowani w stosowaniu swoich strategii – nawet jeżeli przez dłuższy czas nie działały. To jest normalne, że dana strategia nie zawsze działa. Jeżeli brak jest przekonania i dokładnego jej zrozumienia z dużym prawdopodobieństwem zostanie porzucona, często w słabym momencie, po spadkach, w momencie kiedy oferuje wysokie, oczekiwane stopy zwrotu. Ich już jednak nie doczekamy bo zamkniemy strategię przed odbiciem. Jeżeli znajdziemy strategię, która nam odpowiada i którą dokładnie rozumiemy to musimy iść jej duchem. Nie oznacza to, że nie można jej modyfikować, dostosowywać, poprawiać. Oznacza jednak, że musimy mieć: 1. filozofię inwestowania, 2. określone rynki, na których będziemy inwestować, 3. stosowaną technikę analizy do selekcji pozytywnej i negatywnej instrumentów, 4. dokładnie określone sytuacje kiedy coś kupujemy a kiedy sprzedajemy i w końcu 4. sposób zarządzania ryzykiem portfela (może to być szeroka dywersyfikacja i rebalancing, mogą to być średnie ruchome itd. – wszystko zależy od naszej strategii).

Samych strategii, które można wykorzystać jest naprawdę wiele. Przy selekcji polecamy kierować się następującymi 4 zasadami:

Jeżeli ktoś obiecuje cuda niewidy i coś brzmi zbyt dobrze żeby było prawdziwe to pewnie jest nieprawdziwe. Jeżeli ktoś opowiada o super skomplikowanych strategiach, które jakoś się nie kleją, ale ten ktoś jest nawet  w stanie pokazać jakieś interesujące stopy zwrotu to też powinniśmy sceptycznie do tego podchodzić. Strategie powinny mieć jakieś logicznie uzasadnienie, które się „klei” i najlepiej być dość proste do wytłumaczenia. Pamiętajmy: inwestowanie to nie jest fizyka kwantowa. Czasami wystarczy jedno proste pytanie. Przykładowo, kiedy ktoś proponuje nam portfel funduszy, czy ETF-ów zapytajmy dlaczego fundusz/ETF X ma taki a nie inny udział w portfelu. Jeżeli w odpowiedzi usłyszymy, że perspektywy rynkowe są świetne, PMI takie a takie a polityka monetarna wspierająca to powinno w nas to obudzić pewne wątpliwości. Możliwe, że portfel to worek, w który bez ładu i składu wrzucono mniej lub bardziej przypadkowe rynki i fundusze/ETF-y. Znacznie spokojniejsi możemy być wtedy, kiedy przykładowo usłyszymy, że: „benchmarkiem portfela w części akcyjnej jest globalny portfel akcji i ten fundusz daje ekspozycję na jej ważną część. Jest on obecnie lekko przeważony wobec benchmarku, bo spodziewamy się lepszych stóp zwrotu tego rynku niż rynku Y w portfelu, jakkolwiek naszym celem jest osiągnięcie stopy zwrotu zbliżonej do globalnego portfela akcji w tej części naszego portfela”. Taka odpowiedź sugeruje, że za daną strategią stoi faktyczny i przemyślany proces inwestycyjny. Nie chodzi tutaj o to, żeby pokazać, że globalny portfeli i taktyczna alokacja jest najlepszą strategią tylko o to żeby zwrócić uwagę, czy za daną inwestycją/portfelem/strategią stoi faktycznie poukładany i przemyślany proces a nie zbiór autorskich pomysłów danej osoby, co zwykle prowadzi do inwestycyjnego nieszczęścia (trzeba mieć też naprawdę duże ego żeby tego typu strategie oferować). Czerwona lampka powinna zapalać się zawsze, kiedy ktoś obiecuje, że będzie wybierał wyłącznie najlepsze rynki/instrumenty, że wyjdzie na czas, że stopy zwrotu będą podobne jak na rynku akcji, przy zmienności jak na rynku obligacji (pamiętacie spektakularne wyniki i jeszcze bardziej spektakularne spadki i zawieszenia wypłat FIZ-ów absolutnych stóp zworu?).

W dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie zweryfikować prawie każdą strategię. Warto spojrzeć na literaturę tematu: jakie są podstawy teoretyczne? Czy strategie zostały sprawdzone empirycznie, na wielu rynkach, wielu klasach aktywów i w długich horyzontach czasowych? Czy działają po kosztach i podatkach? Czy są stosowane przez praktyków? Są to kolejne filtry, który pozwolą odsiać rozwiązania, które nie działają.

Ostatni test to ten, który mówi nam czy będziemy czuli się komfortowo z obraną strategią. Czy w nią wierzymy? Czy wahania nie będą zbyt duże? Czy będziemy w stanie się jej trzymać, kiedy nieuchronnie przyjdą dla niej gorsze czasy?

Jeżeli strategia nie przechodzi wszystkich 4 testów to może nie warto zawracać sobie nią głowy.

Samych strategii, które mają „ręce i nogi” i które mają szansę działać w dłuższym terminie jest naprawdę sporo. Z tych składników i podstawowych klas aktywów, które oferują rynki finansowe można stworzyć wiele potraw. Co ciekawe w dłuższym terminie mają one często podobną, oczekiwaną stopę zwrotu. Do takich wniosków doszedł Meb Faber analizując szereg strategii znanych inwestorów (lub przez nich polecanych):

Strategie znacząco różniły się miedzy sobą. Niektóre posiadały ekspozycję na złoto i surowce, inne nie; niektóre były globalne, inne skoncentrowane na US; niektóre posiadały ekspozycję na małe i średnie spółki, inne wyłącznie duże. Summa summarum jednak, w długim terminie stopy zwrotu były dość zbliżone. Każda z nich posiadała jednak swoje lepsze i gorsze momenty. Często lepsze czasy dla jednej strategii występowały w czasach gorszych dla innej. Jeżeli nie posiadamy planu, czyli np.: dokładnie rozpisanej alokacji (procentowego podziału na klasy i subklasy aktywów), zakresu instrumentów przez które zajmujemy ekspozycję, zasad rebalancingu (kiedy przywracamy proporcje portfela, jakie odchylenia tolerujemy), zasad potencjalnych zmian w portfelu (w jakich warunkach może to nastąpić, co może być potencjalnym zamiennikiem) to z dużym prawdopodobieństwem „rzucimy ręcznik” po kilku gorszych latach, pewnie w momencie wysokich oczekiwanych, przyszłych stóp zwrotu dla strategii. Ewentualnie będziemy gonić za modną, działającą w danym okresie strategią, które ze sporym prawdopodobieństwem będzie wtedy oferowała niskie, oczekiwane przyszłe stopy zwrotu.

Trzeba pamiętać, że nie ma idealnych strategii, które zawsze działają. Nie ma jednej, najlepszej alokacji. Najlepsza strategia to taka, której będziemy się w stanie trzymać. Można mieć najlepszą strategię, ale nic to nie da jeżeli zamkniemy ją w momencie pierwszych zawirowań. Już lepsza jest nawet przeciętna strategia, ale konsekwentnie stosowana. Warto też pamiętać, że skomplikowane wcale nie znaczy lepsze. Badania pokazują, że najbardziej wyszukane modele alokacji aktywów wcale nie sprawdzają się lepiej niż tzw. naiwna dywersyfikacja, czyli po prostu podzielenie dostępnych subklas aktywów po równo w portfelu. Zamiast szukać całe życie tej jedynej, najlepszej strategii lepiej znaleźć po prostu dobrą i sprawdzoną, która nam odpowiada i później się jej trzymać.

Jak się zatem zabrać za stworzenie własnego planu? Zacznijmy od 7 kroków:

Najpierw, przede wszystkim, określ swoje cele i ograniczenie: co chcę osiągnąć, jaki mam majątek, czy będę dopłacał? Ile? Czy mogę te środki zainwestować na przynajmniej 5 lat? Kiedy potencjalnie będę mógł potrzebować te pieniądze? Nie wychodź od strategii, wyjdź od własnych potrzeb a dopiero potem, do tego dopasuj swoją strategię. Zrozum swoją strategię – znowu: tak abyś mógł się jej trzymać podczas dobrych, ale głównie tych złych okresów. Pamiętaj, że twoim benchmarkiem jest jedno: czy twoja strategia przybliża cię do osiągnięcia założonych celów. Jeżeli tak się dzieje, nie zawracaj sobie głowy stopami zwrotu S&P500, indeksu WIG20, czy strategii kolegi. To są strategie kogoś innego, nie Twoje. Twoja jest najlepsza dla Ciebie bo dzięki niej masz szansę osiągnąć swoje cele i ją rozumiesz.

Nasza sytuacja, jak życie się zmienia i wtedy również może a czasami nawet powinien zmienić się nasz plan/nasza strategia. Może to polegać na redukcji ryzyka w portfelu bo otrzymaliśmy duży spadek i nie potrzebujemy już celować w wyższą stopę zwrotu, albo przeciwnie dodaniu trochę ryzyka. To jednak nasza sytuacja powinna determinować zmiany planu – nie rynek. Nie spadki rynkowe albo wzrostu powinny wpływać na naszą decyzję odnośnie zmiany planu.

Pamiętaj aby skupić się na procesie: masz plan to się go trzymaj. Masz alokację 50% obligacji skarbowych i 50% globalnego portfela akcji i dopłacasz co roku, to to rób i przywracaj dopłatami założone proporcje portfela. Skup się na kosztach, skup się na podatkach. Rób to konsekwentnie a wyniki prędzej, czy później przyjdą. Tak samo jak w sporcie – czasami ciężkie treningi dopiero po czasie przynoszą rezultaty. Proces jest czymś co kontrolujesz, rynki są zupełnie poza Twoją strefą wpływu.

Pamiętaj też, że masz dużą przewagę nad instytucjami: nic nie musisz. Nie musisz bić rynku co roku, nie musisz być lepszy od konkurencji. Możesz ułożyć swój plan i konsekwentnie się go trzymać. Możesz cierpliwie czekać na owoce swoich inwestycji.

Ważne jest żebyś wiedział, że w inwestowaniu nie chodzi o pojedynek superinteligencji. Największe umysły ponosiły porażkę na rynku jeżeli tylko nie trzymały się planu, w tym nobliści. Inteligencja bez planu jest nawet przeszkodą. My ludzie jesteśmy tak zaprogramowani żeby na rynkach tracić.

Inteligentne osoby potrafią znaleźć uzasadnienie dla każdej posiadanej przez siebie inwestycji – nawet tych, wydawałoby się, oczywistych inwestycyjnych porażek. Nasze poglądy, pragnienia sprawiają, że szukamy informacji wspierających podjęte przez nas decyzje i ignorujemy te, które są niespójne z naszym „view”. Jeżeli uważamy, że rynki będą rosły i zainwestowaliśmy pod ten scenariusz to z dużym prawdopodobieństwem będziemy szukali powodów, dla których wzrosty będą. Informacje sprzeczne z tym scenariuszem będą ignorowane lub interpretowane w taki sposób żeby wspierały naszą tezę. Jeżeli uważamy, że rynki będą spadać i wszystko sprzedaliśmy to będziemy szukać wszędzie potwierdzenia tej tezy. To może dotyczyć konkretnego scenariusza rynkowego, ale może światopoglądu (nie zainwestuje bo rządzi partia  X, Y, czy Z i będzie źle) albo konkretnej szkoły ekonomii (za dużo stymulacji albo za mało stymulacji) itd. Przychodząc na rynek z apriori tezą szukamy potwierdzenia tej tezy. Tak jesteśmy zaprogramowani i niewiele jesteśmy w stanie z tym zrobić. Dodatkowo każdy sukces przypisywany będzie nam a porażka, jak to porażka była wynikiem pecha. Są strategie, które długofalowo nie działają, np. inwestowanie w małe spółki wzrostowe (małe spółki, bez zysków, których wyceny opierają się na optymistycznych założeniach co do przyszłości spółki), jednakże od czasu do czasu dadzą zarobić i to dobrze. Inwestor może dojść do wniosku, że to świetna strategia i ma duże umiejętności a mogło to być po prostu szczęście. Miał 5% powodzenia i akurat w giełdowej ruletce wypadła jego cyfra. Po porażce z kolei, winny może być bank centralny, duzi, instytucjonalni inwestorzy itd., itp. Dodatkowo z perspektywy czasu, łatwo jest wskazać co było nie tak z inwestycją co sprawia, że przewidzenie złego rezultatu wydaje się łatwe. Są to trzy mechanizmy, które uniemożliwiają naukę i sprawiają, że naprawdę duża część inwestorów (w tym również instytucjonalnych) w kółko popełnia te same błędy.

Bez procesu nie jesteśmy nawet w stanie powiedzieć, czy nasza decyzja inwestycyjna była dobra, czy zła – bo skąd wiemy, czy po prostu nie mieliśmy szczęścia. Trudno jest wtedy rozplątać szczęście i umiejętność w procesie podejmowania decyzji inwestycyjnych. Są dobre decyzje, które skutkują słabymi wynikami (przynajmniej przez jakiś czas) i słabe decyzje, które skutkują dobrymi wynikami (do czasu). Bez procesu trudno nam będzie rozpoznać, które decyzje są dobre, a które złe a wnioskowanie na podstawie wyników może być zwodnicze.

Bez planu w końcu jesteśmy skazani, szczególnie przy większych pozycjach inwestycyjnych, na przerobienie schematu:

  1. Zaprzeczenie – „moja pozycja jest dobra, rynek jeszcze jej nie zrozumiał”, „jest wyprzedaż, ale pod koniec roku zawsze rośnie” itp.
  2. Złość – winny jest bank centralny, winni są inni inwestorzy, winny jest analityk itp.
  3. Targowania – sprawdza się często do „jeżeli tylko wyjdę na zero to zamykam inwestycję i daje sobie spokój z inwestycjami”, targowania z Bogiem, losem itp.
  4. Depresja – apatia, brak siły do podjęcia decyzji, unikanie myślenia o inwestycjach
  5. Akceptacja – akceptacja rzeczywistości i zamknięcie inwestycji lub zmiana strategii

Niestety nie jest to proces liniowy. Po każdym „odbiciu” inwestor może wrócić z fazy np. targowania do fazy zaprzeczenia. Lepiej zatem mieć porządny plan żeby ominąć szerokim łukiem cały ten niszczący psychologicznie schemat. Naturalnie nawet posiadając solidny plan będziemy mieli słabsze momenty i mogą pojawić się wątpliwości, ale jeżeli odrobiliśmy lekcję to wiemy, że prędzej, czy później nasza strategia powinna zadziałać.

Mamy nadzieję, że zainspirowaliśmy Państwa do inwestowania opartego o plan i procesy. Jeżeli interesuje Państwa ta tematyka, poniżej kilka polecanych przez nas pozycji.

O podejmowaniu decyzji w inwestycjach:

  1. Paul, B. Moynihan, What I Learned Losing a Million Dollars, Columbia University Press, New York, 2013 r. (jest również polskie tłumaczenie książki: „Jak straciłem na giełdzie milion dolarów i czego mnie to nauczyło”)
  2. A. Duke, Thinking in Bets, Portfolio/Penguin, New York, 2014 r.
  3. N. Taleb, Fooled by Randomness, Penguin Books, London, 2007 r.

O planowaniu i strategii w inwestycjach:

  1. L. Swedroe, The Only Guide You’ll Ever Need for the Right Financial Plan, Bloomberg Press, 2010 r.
  2. W.R. Gray, J. R. Vogel, D. Foulke, DIY Financial Advisor, Wiley, 2015 r.
  3. R. Carlson, Institutional Alpha. How to Add Value in Institutional Asset Management, 2017 r.

Informacja o Cookies

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zaakceptuj, by korzystać z serwisu.