Dziś opiszemy „efekt potwierdzenia”, czyli klika słów o tym, dlaczego na rynku finansowym tak ważne jest nieprzywiązywanie się do własnej opinii.
Czy przydarzyła się wam kiedyś poniższa sytuacja?
Po zakupie akcji zaczynacie intensywnie wyszukiwać kolejnych informacji na temat spółki. Jest to w pełni uzasadnione i racjonalne, wszak jesteście jej akcjonariuszem, więc warto wiedzieć dokładnie co dzieje się w spółce i w jej otoczeniu rynkowym. Nasz mózg płata nam tu jednak figle. Dlaczego? Okazuje się bowiem, że podświadomie wyszukujemy i dopuszczamy do siebie wyłącznie informacje popierające naszą pierwotną hipotezę inwestycyjną, zaś informacje negatywne ignorujemy lub przypisujemy im mniejszą wagę.
Takie działanie wynika wprost z konstrukcji naszego umysłu, który wyjątkowo dobrze radzi sobie z „chodzeniem na skróty”. W codziennym życiu musimy działać sprawnie i zdecydowanie. W podświadomości podejmujemy mnóstwo drobnych decyzji, np. czy po wyjechaniu z garażu w stronę pracy skręcamy w lewo, czy w prawo? Czy zostawiamy drzwi otwarte w domu, czy też zamykamy je na klucz? Takie czynności wykonujemy automatycznie. Jeśli natomiast problem jest złożony, to uruchamiamy nasze procesy analityczne. Co ciekawe dzięki naszej intuicji, jeszcze przed wykonaniem analizy możemy wyobrazić sobie pewien obraz i wynik badania (ang. prejudgment). W takim wypadku nasze badanie będzie podświadomie ukierunkowane na poszukiwanie argumentów wspierających naszą intuicyjną hipotezę.
Ten problem dotyczy zarówno decyzji podejmowanych przez inwestorów indywidualnych (będących osobami fizycznymi) jak i przez inwestorów instytucjonalnych, jednak w przypadku instytucji istnieje szereg czynników ograniczających negatywne skutki takiego działania. Po pierwsze, standardem na rynku inwestorów instytucjonalnych jest kolegialne podejmowanie decyzji w drodze głosowania na komitetach inwestycyjnych. Z praktyki wiemy, że zawsze znajdzie się ktoś o odrębnym poglądzie na dany temat i właśnie wtedy rodzą się najciekawsze dyskusje. Po drugie, szczegółowo opisane procesy inwestycyjne redukują potencjalne ryzyka dzięki odpowiednim limitom inwestycyjnym, ograniczających maksymalne poziomy alokacji w poszczególnych spółkach, sektorach czy klasach aktywów.
Inwestor indywidualny ma większą skłonność do koncentracji swojego portfela. Wynika to z wielu czynników – po części z przekonania o sukcesie „upatrzonej” spółki/inwestycji, po części z lenistwa i braku stworzonego własnego planu inwestycyjnego. Inwestor indywidualny działa też samodzielnie, więc trudno mu skonfrontować swoje pomysły z kimś merytorycznym o odrębnym poglądzie. Nawet jeśli chciałby się „upewnić” i zasięgnąć rady innych, to i tak może popełnić błąd. Przykładowo, korzystając z forów inwestycyjnych często możemy napotkać na tak zwane koła wzajemnej adoracji, czyli grupę ludzi, która zwykle bez głębszego namysłu przyklaskuje pewnemu pomysłowi, kurczowo się go trzymając. Ekstremalny przykład takiego efektu potwierdzenia przedstawia dokumentalny film “The Cult of the Dead Stock”. W filmie poznamy historię upadłej spółki Bed Bath&Beyoned oraz społeczności inwestorów indywidualnych, którzy stale wynajdywali lub wręcz sami kreowali pozytywne, choć niestety nieprawdziwe informacje na temat upadającej firmy.
Link do filmu znajduje się tutaj.
W jaki sposób inwestor powinien się bronić przed efektem potwierdzenia?
Przede wszystkim stawiając daną hipotezę inwestycyjną warto wypisać sobie argumenty za i przeciw. Już samo ćwiczenie, polegające na wyszukaniu argumentów stojących w sprzeczność z naszą tezą inwestycyjną powinno ograniczyć naszą skłonność do nadmiernej pewności siebie oraz zbyt dużej koncentracji portfela. Pamiętajmy też o tym, że inwestowanie na rynkach finansowych zawsze wiąże się z ryzykiem i niepewnością. Zarządzanie ryzykiem ma zatem kluczowe znaczenie w inwestowaniu. Ważne jest to, żeby „oswoić” efekt potwierdzenia i nigdy nie ignorować potencjalnego wpływu tego efektu na nasze decyzje inwestycyjne.
Maciej Pietraszkiewicz